Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1044

Ta strona została przepisana.

— Mości książę, bądź wspanialszym; podobne rzeczy nie tak się płacą.
— Zatem jedziesz?
— Jadę. — Do Paryża?
— Do Paryża.
— Kiedy?
— Kiedy rozkażesz.
— Jak tylko można najśpieszniej.
— A więc dobrze.
— Dobrze?
— Dziś wieczór, jeśli chcesz, Mości książę.
— Kochany Bussy, więc na prawdę przystajesz?
— Czy przystaję? — rzekł Bussy — tak, lecz tylko dla zrobienia przysługi Waszej książęcej mości, bo wiesz przez jaki ogień przejdę. Zgoda, dzisiaj wyjeżdżam. Za to, Mości książę, wyjednaj mi od królowej matki dobre opactwo.
— Myślę o tem.
— A więc żegnam cię, Mości książę.
— Bywaj zdrów, a nie zapomnij o jednej rzeczy.
— O jakiej?...
— Abyś się z moją matką pożegnał.
— Nie zapomnę.
W rzeczy samej, Bussy lżejszy, weselszy