Saint-Luc także odziany płaszczem, czekał w postawie raczej wyzywającej niż bojaźliwej.
Nakoniec obecni czekali, co się stanie z Saint-Lucem na dworze, gdzie każdy pragnął część jego łask otrzymać.
Jak widzimy, wszyscy oczekiwali, gdy się król ukazał.
Henryk wszedł wzruszony, podniecający sam siebie; zadyszenie stanowi często powagę u panujących.
Za królem wszedł Chicot z powagą godną króla francuskiego.
— A! jesteś tutaj! — rzekł król nie zważając na otaczających, na podobieństwo byka w walkach hiszpańskich, który w tłumie ludzi, widzi mgłę, a w baryerach kolor czerwony.
— Tak, Najjaśniejszy panie — odpowiedział Saint-Luc spokojnie i z uszanowaniem.
Ta odpowiedź tak mało zwróciła uwagę króla, postawa spokojna i uczucie własnej godności, tak mało zrobiły wpływu, że król znowu mówił:
— Bardzo mię dziwi twoje przybycie.
Na tę mowę, grobowe milczenie zaległo pokój.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1051
Ta strona została przepisana.