ogromnym słole i cieszą się, że za sześciu najtęższych mnichów zjada.
A kiedy gość podziwia cuda? jeden z zakonników mówi:
— Niepojęta natura! brat Gorenflot lubi stół dobry i bawi się sztukami, patrzcie jak je... A! gdybyście słyszeli mowę, jaką, miał pewnej nocy! mowę, w której sam siebie zaparł się dla religii. Te usta prawią jak usta świętego Chryzostoma a połykają jak Gargantua.
Mimo tego wszystkiego, niekiedy chmura przesunie po czole Gorenflota: drób skrzydlaty daremnie pod nosem mu pachnie; ostrygi flamandzkie daremnie nadstawiają mu się przed oczy; butelki chociaż odetkane, zostają nietknięte; Gorenflot smutny, Gorenflotowi jeść się nie chce, Gorenflot marzy.
Wtedy wieść się rozchodzi, że zacny mnich jest w zachwyceniu.
— Psyt! wołają wszyscy, nie przerywajmy bratu Gorenflotowi.
I wszyscy z uszanowaniem wychodzą.
Sam tylko przeor oczekuje rychło brat Gorenflot da znak życia; wtedy zbliża się do niego, bierze za ręce i mówi z uszanowaniem.
Gorenflot wznosi głowę i patrzy na przeora głupowatemi oczyma.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1059
Ta strona została przepisana.