Tymrazem pochodnie oświecały mu drogę i nie miał potrzeby lękać się zbłądzenia.
Monsoreau ani na chwilę nie pozwalał Dyanie oddalać się od siebie.
Rozmawiał z nią.
Zwiedzanie cieplarni było przedmiotem licznych, a uszczypliwych pytań.
Remy i Gertruda w złym byli humorze, albo raczej Remy marzył, a Gertruda była smutną.
Przyczyna tego łatwa do wytłumaczenia.
Remy nie potrzebował kochać się w Gertrudzie, skoro Dyana sprzyjała Bussemu.
Tak postępował orszak, gdy Bussy, jadący za nim, chciał o sobie dać znać Remyemu, za pomocą srebrnej piszczałki, używanej do przyzywania służących w pałacu przy ulicy Grenelle.
Głos jej był donośny i przeraźliwy.
Rozlegał się on po wszystkich pokojach i zwoływał służących i wszystkie zwierzęta do pana.
Mówimy zwierzęta, bo Bussy, jak wszyscy ludzie silni, lubił układać brytany, konie i sokoły.
Na głos tej piszczałki, psy rwały się na łańcuchach, konie w stajni, sokoły na grzędach.
Remy zaraz ją poznał.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1071
Ta strona została przepisana.