Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1072

Ta strona została przepisana.

Dyana zadrżała i spojrzała na lekarza, który dał jej znak twierdzący.
Następnie przesunął się na lewo i rzek1 cicho:
— To on!
— Kto mówi z tobą?... — zapytał Monsoreau.
— Ze mną?
— Tak jest; widziałem cień i słyszałem glos.
— To Remy — odpowiedziała Dyana — czy i o niego jesteś zazdrosny?
— Bynajmniej, ale lubię słuchać głośnej rozmowy, to mnie bawi.
— Są jednak rzeczy, o których nie można mówić przy panu hrabi — przerwafa Gertruda, przychodząc pani na pomoc.
— Dla czego?
— Z dwóch przyczyn.
— Z jakich?
— Bo można mówić o rzeczach, które nie obchodzą pana hrabiego, albo też za bardzo go znów obchodzą.
— A jakąż była ta, o której Remy mówił?
— Bardzo obchodząca pana hrabiego.
— Co mówiłeś, Ramy? chcę wiedzieć.
— Mówiłem, panie hrabio, że jeżeli tak bę-