Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1085

Ta strona została przepisana.

— Co takiego?
— W Boże Ciało...
— Cóż dalej?
— Może odprawimy jaką procesyę?..
— Jestem arcy-chrześciańskim monarchy i winienem przykład ludowi.
— Jak zazwyczaj, cztery stacye obierzesz sobie w czterech klasztorach paryzkich?..
— Jak zwykle.
— U świętej Genowefy, nieprawdaż?
— Zapewne — to będzie druga.
— Dobrze.
— Dlaczego pytasz mnie o to?..
— Tak jestem ciekawy. Teraz wiem, czego mi było potrzeba. Dobranoc, Henryku!
W chwili, gdy Chicot w najlepsze do snu się zabierał, w Luwrze hałas ogromny dał się słyszeć.
— Co to za hałas? — zapytał król.
— Napisano — odpowiedział Chicot, że ja nie będę spał.
— I cóź z tego?
— Mój synu, najmij mi pokój na mieście, albo cię opuszczę. Na honor w Luwrze mieszkać me można.
W tej chwili wszedł kapitan straży, a był pomieszany.