Ta strona została przepisana.
— Co tam? — zapytał król.
— Najjaśniejszy panie — odpowiedział kapitan — posłaniec od księcia Andegaweńskiego przyjechał.
— Z orszakiem? — zapytał król.
— Nie, sam.
— Henryku, tem lepiej, trzeba go przyjąć, bo zuch widać...
— Dalej — rzekł król, przybierając pozór spokojny, chociaż zdradzała go bladość — dalej, niech zbierze się dwór mój do wielkiej sali i niech mnie czarno ubiorą. Trzeba się ubrać w żałobę, mając przyjmować posła od brata.