Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1089

Ta strona została przepisana.

Żaden z otaczających króla nie zwrócił uwagi młodzieńca — postąpił prosto ku Henrykowi, nizko się skłonił i czekał zapytania, stanąwszy przed tronem z ową dumą, która nic w sobie nie ma ubliżającego.
— Ty tutaj, panie Bussy, sądziłem, że jesteś w Anjou!
— Najjaśniejszy Panie, odpowiedział Bussy, byłem tam, ale je opuściłem.
— Cóż cię sprowadza do naszej stolicy?
— Chęć złożenia uszanowania Waszej Królewskiej Mości.
Król i ulubieńcy spojrzeli po sobie; zapewne czego innego się spodziewali.
— Nic więcej? — dumnie zapytał król.
— Jego Książęca mość, książę Andegaweński, polecił mi złożyć także swoje uszanowanie.
— Więcej nic nie polecił?
— Powiedział mi, że mając powrócić z królową matką, żąda abyś Najjaśniejszy Panie wiedział o powrocie najwierniejszego poddanego.
Król zadziwiony nie mógł o nic więcej pytać.
Chicot, korzystając z przerwania mowy, zbliżył się do posła.
— Dzień dobry panie Bussy — rzekł.
Bussy odwrócił się zdziwiony, że w zgromadzeniu tem napotkał przyjaciela.