— Witam cię panie Chicot, odpowiedział. Jakże się miewa pan Saint-Luc?
— Bardzo dobrze; przechadza się z żoną.
— Czy tylko tyle miałeś mi powiedzieć, panie Bussy? — zapytał król.
— Tak, Najjaśniejszy Panie; jeżeli co pozostaje, Jego Książęca Mość sam to objawi.
— Bardzo dobrze — rzekł król.
I w milczeniu zeszedł ze stopni tronu.
Posłuchanie skończono, grupy się zmieszały.
Bussy zauważył, że ulubieńcy króla, obtoczyli go w koło.
W rogu sali, król cicho z kanclerzem rozmawiał.
Bussy udał, że nic nie widzi i rozmawiał z Chicotem.
Wtedy król, chcąc osamotnić Bussego, zawołał:
— Chicot, mam ci coś powiedzieć.
Chicot ukłonił się Bussemu, ten jemu nawzajem i sam pozostał w kole dworzan.
Twarz jego zmieniła się — ze spokojnego, jakim był przy królu i z Chicotem, z grzecznego stał się naraz uprzejmym.
Widząc zbliżającego się Quelusa, rzekł:
— Witam cię panie Quelus i pytam jak się miewasz i jak się miewa wszystko co ci jest miłe?
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1090
Ta strona została przepisana.