Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1096

Ta strona została przepisana.

dosyć walczyłem dla honoru, teraz trzeba myśleć o życiu.
— Jakto panowie — mówił Henryk z udanym gniewem, u mnie, w Luwrze, źleście się obeszli z dworzaninem brata mojego.
— Niestety! tak — mówił Maugiron odpowiadając na udany gniew udaną pokorą; chociaż Najjaśniejszy Panie, źleśmy się z nim obchodzili, nic nam nie odpowiedział.
Król spojrzał na Chicota i nachylił się do jego ucha...
— A co, czy beczą, czy ryczą? — rzekł.
— Kto wie, może miauczą — odpowiedział Chicot. Znałem ludzi, którzy znieść nie mogli miauczenia. Kto wie, może Bussy do tych ludzi należy. Otóż dlaczego nic nie odpowiedział.
— Tak sądzisz? — zapytał król.
— Każdy tak sądzi — treściwie odpowiedział Chicot.
— Daj pokój — rzekł Henryk, jaki pan, taki sługa.
— Chcesz przez to powiedzieć Najjaśniejszy Panie, że Bussy jest służącym twojego brata. Mylisz się w tym względzie.
— Panowie — rzekł Henryk, idę na obiad do