Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1102

Ta strona została przepisana.

daczka? czy mi przebaczyła? A co, kiedy wasze wesele?
— Mój kochany, zaczekaj aż Monsoreau umrze.
— Co?... — zapytał Saint-Luc cofając się — jakby na gwóźdź nastąpił.
— Nie inaczej. Stokrotki nie sa tak niebezpieczną rośliną, jak sądziłeś i ffie każdy kto na nic paduie, umiera. Monsoreau żyje 1 jest wścieklejszy niż był kiedykolwiek.
— Doprawdy?
— Zemstą tylko oddycha i przysiągł, że ciebie przy pierwszej sposobności zabije.
— Niepokoisz mnie, mój drogi.
— Tak jest, a nie inaczej.
— Żyje!
— Niestety! tak.
— A cóż za osioł lekarz go kuruje?
— Mój własny.
— Jakto! zrozumieć nie mogę. Na honor, ja ogłosiłem śmierć jego i spadkobierców znajdziecie w żałobie. Ale to nic, przy pierwszej sposobności, nie jedno ale cztery dani mu pchnięcia.
— Uspokój się, mój przyjacielu — mówił Bussy. Co prawda, Monsoreau lepiej mi usłużył niż się możesz spodziewać. Wyobraź sobie,