Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1111

Ta strona została przepisana.

rzy odgadując myśl jego, dali znak potwierdzający.
— Albo, co lepiej jeszcze — mówił dalej — ponieważ nie chcemy zabić grzecznego człowieka, niech wypadek decyduje, kto z nas polegnie.
— Lecz — rzekł Saint-Luc — trzej inni?
— Trzej inni! pan de Bussy wielu ma przyjaciół, a my wielu nieprzychylnych, aby trzej inni stali z założonemi rękami. Czy zgadzacie się na to?... zapytał swoich towarzyszy.
— Tak — odpowiedzieli jednozgodnie.
— Bardzo mi będzie przyjemnie — rzekł Schomberg — ze pan de Bussy na tę ucztę zaprosi Livarota.
— Gdyby mi wolno było objawić moje życzenie, chciałbym aby pan Balzac d’Entraguet był także zaproszony.
— Żeby partya była zupełną — mówił Maugiron — niech i Ribeirac się stawi.
— Panowie — rzekł Saint Luc — zaniosę waszą odpowiedź panu de Bussy, a że jest grzeczny, zatem jestem pewny, iż zastosuje się do niej. Teraz nie pozostaje mi nic więcej, jak tylko złożyć podziękowanie ze strony pana hrabiego.