cóź cię tak nagli ludzi na tamten świat wyprawiać?...
— Bo chciałbym umrzeć jak najprędzej.
Saint-Luc spojrzał na Bussego z zadziwieniem, którego ludzie silni zazwyczaj doznają, ilekroć przedstawia się jakie niebezpieczeństwo.
— Umrzeć!... W twoim wieku, mając taką kochankę a takie imię.
— Tak, jestem pewny, że ich wszystkich czterech ubiję, a sam odbiorę cios, który mnie uspokoi na wieki.
— Jakież czarne myśli!
— Chciałbym wiedzieć czy byłbyś inny... Mąż, który kona i powstaje; żona nie mogąca opuścić łoża konającego. A! chcialbym sam skonać jak najprędzej.
Saint-Luc na tę mowę odpowiedział głośnym śmiechem, który ptaki siedzące na drzewie zestraszył.
— A!... — zawołał — to niewiniątko. Mój drogi, nie ma nad ciebie szczęśliwszego kochanka.
— Dowiedź mi zatem...
— „Nihil facilius”, jak mówił jezuita Triquet; wszak jesteś dobrze z panem de Monsoreau?
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1114
Ta strona została przepisana.