Pana de Monsoreau zastał w łóżku.
Hrabia wydał okrzyk radości, spostrzegając go.
Remy przyrzekł, że jego rana zagoi się we trzy tygodnie.
Dyana palec położyła na ustach; był to jej zwyczaj witania.
Potrzeba było opowiedzieć hrabiemu całą historyę wyprawienia Bussego, wizytę na dworze i przyjęcie jakiego doznał.
Na to opowiadanie Dyana się uśmiechnęła.
Pan de Monsoreau myśląc nad tem, co słyszał, prosił, aby Bussy nachylił się do niego i mówił mu do ucha:
— To są jakieś plamy, nieprawdaż?...
— I ja tak sądzę — odparł Bussy.
— Wierzaj mi, ja znam tego człowieka, nie warto się dla niego narażać.
— Wiem o tem — odrzekł Bussy z uśmiechem, który przypomniał hrabiemu okoliczność, gdy książę go zdradzał.
— Wierzaj mi — mówił Monsoreau — jestem twoim przyjacielem, a ilekroć będziesz potrzebował rady, udaj się do mnie.
— Panie — rzekł Remy — po opatrzeniu ran, potrzeba ci spokoju i snu...
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1119
Ta strona została przepisana.