— Prawda, zapomniałem — rzekł książę.
Potem usiadł przy Dyanie i mówił z nią cicho.
Po chwili:
— Hrabio — rzekł — okropnie gorąco w tym pokoju. Widzę jak hrabina ledwie oddycha i myślę ofiarować jej moją rękę, aby się przeszła po ogrodzie.
Mąż i kochanek spojrzeli po sobie.
Dyana posłuszna zaproszeniu, wstała i podała rękę.
— A ty podaj mi twoję rękę — mówił Monsoreau do Bussego.
Monsoreau udał się za żoną.
— Jak widzę — mówił książę — jesteś zupełnie zdrów.
— Tak, Mości Książę i spodziewam się, że wkrótce wszędzie będę mógł żonie towarzyszyć.
— Ale teraz niepotrzebnie się trudzisz.
Sam Monsoreau czuł, jak słuszne jest zalecenie księcia.
Usiadł w miejscu, z którego mógł go wciąż widzieć.
— Mój hrabio — rzekł do Bussego, skoro jesteś tak dobry, dziś wieczór odprowadzisz moję żonę do pałacyku położonego przy Bastylli. Tam jej będzie lepiej niż tutaj. Dlategom ją wyrwał
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1129
Ta strona została przepisana.