Teraz Monsoreau przygryzł usta.
— Więc mówisz, Mości książę, że mogę stracić urzędowanie?
— Być może.
— Są rzeczy, które nad mój urząd przekładam.
— Bardzo szlachetnie z twojej strony.
— Taki mój sposób myślenia, Mości książę.
— Kiedy tak, to nie będziesz się gniewał, że król o tem będzie wiedział.
— Któż mu to powie?
— Jeśli mię będzie pytał, powtórzę mu naszą rozmowę.
— Na honor, Mości książę, gdyby królowi chciano opowiadać to wszystko, co mówią, w Paryżu, dosyć uszów nigdyby nie miał.
— A cóż mówią w Paryżu?... — zapytał książę nagle zwracając się do hrabiego, jakby go wąż ukąsił.
Monsoreau widząc, że rozmowa zaczyna przybierać charakter gwałtowny, co dla przychodzącego do zdrowia mogłoby być szkodliwem, uspokoił się w duszy, twarz oblekł obojętnością i rzekł:
— Alboż ja mogę wiedzieć leżąc w łóżku o wypadkach, które jak cień przesuwają się
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1137
Ta strona została przepisana.