Ta strona została przepisana.
— Wasza książęca mość — rzekł — szuka drogi.
— Tak jest — odpowiedział książę — dziękuję ci.
I zeszedł z gniewem w sercu.
W drodze, do Bussego nie przemówił ani słowa.
Bussy pożegnał księcia przy bramie jego pałacu.
Skoro książę sam został w gabinecie, Aurilly wśliznął się tam nieznacznie.
— Wyobraź sobie — rzekł książę spostrzegłszy go — byłem wyszydzony przez męża.
— A może i przez kochanka — dodał muzyk.
— Co mówisz?
— Prawdę, Mości książę.
— Dokończ.
— Sądzę, że mi Mości książę przebaczysz, bo to dla twojej przysługi.
— Zgoda, naprzód ci przebaczam.
— Czatowałem na dziedzińcu, kiedy wszedłeś na górę.
— A! więc widziałeś?
— Widziałem suknię kobiety, widziałem