Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1142

Ta strona została przepisana.

— Jednak wszystkiemu porywczo wierzyć nie można — mówił Aurilly — kto inny mógł być ukrytym w pokoju hrabiny.
— Ale Bussy na kurytarzu byłby go widział.
— Prawda, Mości książę.
— A przytem rękawiczki.
— Przytem prócz pocałunków, słyszałem.
— Co słyszałeś?
— Trzy wyrazy.
— Jakie?
— „Ludwiku, do jutra!”
— A! mój Boże!
— Jeżeli chcemy, Mości książę, dawniejsze przypomnieć rzemiosło, możemy jutro...
— Dobrze, jutro zaczniemy.
— Wasza Książęca mość wie, że jestem zawsze gotów na jego rozkazy.
— A! Bussy! — powtórzył książę przez zęby — Bussy zdradził swojego pana! Bussy tak uczciwy! Bussy, który nie chce, abym był królem.
Książę uśmiechnąwszy się piekielnie, pożegnał Aurillego, aby dumać swobodnie.