Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1148

Ta strona została przepisana.

— Mości książę — mówił Aurilly, stos kamieni leżący na boku, może ukryć Waszą książęcą mość.
— Dobrze; ale może przez firanki można co dojrzeć?
W rzeczy samej, światło lampy przedzierała się przez szczeliny firanek.
Aurilly i książę długo szukali punktu, przez któryby przeniknąć można oczyma wewnątrz pokoju.
Tymczasem Monsoreau wrzał z niecierpliwości, trzymając rękę na zapale muszkietu, niemniej rozpalonego jak jego ręka.
— Mamże znieść tę hańbę? — mówił — może to wyczerpuje wszelką cierpliwość, Nie módz ani spać, ani czuwać, ani cierpieć spokojnie dlatego tylko, że namiętność burzy głowę tego zapamiętałego księcia. Alboż mam być podłym służalcem? Jestem hrabią Monsoreau i dłużej tego nie zniosę. Rene, przyłóż lont.
Właśnie w tej samej chwili, książę widząc, że niepodobna mu wzrokiem przeniknąć za firanką, powrócił do pierwszego swojego zamiaru ukrycia się, kiedy Aurilly miał pukać do bramy; gdy nagle lutnista położył rękę na ramieniu księcia.