— Któż to uczyni?... — zawołał książę z iskrzącemi od chciwości oczyma, kto dotknie się głowy króla?
— Wtedy już króla niebędzie.
— Jakto?
— Czy słyszałeś książę o bracie dominikaninie, świątobliwym człowieku...
— O bracie Gorenflot?
— O nim samym.
— Co to podburzał członków Ligi?
— O tym samym; zaprowadzą króla do celi, brat Gorenflot bierze na siebie abdykacyę, co gdy dopełnionem zostanie, pani Montpensier wejdzie z nożyczkami w ręku.
Już nawet nożyczki kupione i pani Montpensier nosi je przy sobie. Są to śliczne, złote i bogato ozdobione nożyczki.
Franciszek milczał; jego fałszywe oko rozszerzyło się jak u kota, czatującego na zdobycz w ciemności.
— Resztę, Mość: książę rozumiesz — mówił dalej hrabia — dla tych, którzyby o tem powątpiewali, jest pewność, że książę Gwizyusz dowodzi wojskiem, kardynał kościołem, a Mayenne mieszczaństwem; te trzy władze w lud wszystko wmówią.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1180
Ta strona została przepisana.