— Koniecznie, jeśli chcesz; nikt cię do tego jednak nie zmusza.
— Wszak mi groziłeś morderstwem.
— Beże mię od tego uchowaj! ja tylko ostrzegałem.
— Dawaj — rzekł książę.
Jakby zadając sobie najokropniejszy przymus, wyrwał pióro z rąk hrabiego i podpisał.
Monsoreau ścigał go oczami nienawiści i nadziei; kiedy przyłożył pióro do papieru, oparł się na stole i soczewka jego rozszerzała się w miarę, jak litery składały nazwisko.
— A!... — westchnął, gdy książę skończył.
Następnie, z taką samą gwałtownością, jak książę pióro, pochwycił papier, złożył go, schował na piersi, zapiął suknią i zakrył płaszczem.
Książę patrzył na niego z podziwem, nie pojmując wyrazu bladej twarzy, ani radości błyskającej z oczu.
— Teraz Mości książę — rzekł Monsoreau — bądź ostrożnym.
— Jakto?... — zapytał książę.
— Niechodź po ulicach w nocy z Aurillym, jak to było przed chwilą.
— Co to ma znaczyć?
— To ma znaczyć, że ubiegasz się za kobietą, którą mąż kocha i o którą jest do tego
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1184
Ta strona została przepisana.