Ta strona została przepisana.
— Najjaśniejszy panie!... — zawołali iednogłośnie.
— Cierpliwości, panowie — rzekł Quelus, zatrzymując ich.
— Król musiał źle spać i mieć sny przykre. Po jednym wyrazie król ocuci się.
To niegrzeczne usprawiedliwienie obraziło Henryka.
Odgadł, że ludzie tak śmieli, nie mogli nic złego uczynić.
— Mówcie — rzekł — ale krótko.
— Możemy mówić lecz z trudnością.
— Tak trudno się jest tłomaczyć?
— Bynajmniej Najjaśniejszy parne — odpowiedział Queius poglądając, na odźwiernego i Chicota, jakby chciał dać poznać, że żąda rozmowy tajemnej.
Na dany znak, odźwierny wyszedł, a Chicot rzekł:
— Nie zważajcie na mnie, śpię jak żarty.
I zamknąwszy oczy, zaczął chrapać okrutnie.