Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1205

Ta strona została przepisana.

— Jakże mam spać, kiedy mi przeszkadzasz; twój język grzechocze, jak trajkotka w wielki Piątek.
Quelus widząc, że w królewskiem mieszkaniu nie może przystąpić do rzeczy, westchnął, wzniósł ramiona i powstał gniewny.
— Najjaśniejszy Panie — rzekł d’Eperon nadymając się — tu chodzi o ważne rzeczy:
— O ważne? — powtórzył Henryk.
— Nie inaczej, jeżeli życie ośmiu dworzan warto tyle, aby się niem zajmować.
— Co to znaczy? — zawołał król.
— To znaczy, że proszę, abyś Wasza królewska mość raczył mię posłuchać.
— Słuchani, mój synu, słucham — rzekł Henryk kładąc rękę na ramieniu Quelusa.
— Mówiłem, Najjaśniejszy Panie, żeśmy o ważnych rozmawiali rzeczach, otóż rezultat tej rozmowy taki: władza twoja jest zagrożoną.
— To jest, że wszyscy przeciwko mnie powstają! — zawołał Henryk.
— Zdaje się — odpowiedział Quelus. Twoja władza, Najjaśniejszy Panie, podobna do owych bogów Tyberyusza i Kaliguli które się starzały nie mogąc umrzeć i drogą chorób i niedołęztwa zbliżały się do nieśmiertelności.. Bogi te przyszedłszy do tego stopnia, nie zatrzymują się