Jedne poświęcił najukochańszemu swojemu panu, Henrykowi Walezyuszowi, którego jak można najmniej opuszczał i czuwał nad nim, jak nad najukochańszem dziecięciem.
Drugą poświęcił czułemu przyjacielowi Gorenflotowi, którego zaledwie od ośmiu dni skłonił do powrócenia do swojej celi, dokąd go sam odprowadził i był najgrzeczniej przez samego opata Józefa Foulon, przyjęty.
Przy tych odwiedzinach, wiele mówił o pobożności króla, a przeor zdawał się być bardzo wdzięcznym Jego królewskiej mości, że swoją obecnością zaszczyci opactwo. Ten zaszczyt był większym, aniżeli się można było spodziewać; Henryk na żądanie opata, przyrzekł przepędzić dzień i noc w zaciszu klasztornem.
Chicot utwierdził opata w tej nadziei, chociaż nie życzył sobie tego, a że wiedziano jaki ma wpływ na króla i jego więc zapraszano.
Co do Gorenflota, rósł on w opinii mnichów wielką bowiem było dla niego zasługą, zjednać przychylność Chicota.
Machiawel lepiej by nie postąpił.
Chicot zapraszany, przychodzi do klasztoru, a ponieważ przynosił pod płaszczem przysmaczki i wino, brat Gorenflot przyjmował go serdecznie.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1213
Ta strona została przepisana.