jutro; ale niech pan hrabia jedzie; dziś, albo jutro będą łowy.
— Czy słyszysz? — rzekł książę do pana de Monsoreau, który się skłonił.
— Słyszę, Mości książę — odpowiedział hrabia.
W tej chwili weszli Schomberg i Quelus.
Król przyjął ich z roztwartemi rękami.
— Jeszcze jeden dzień — rzekł Quelus, witając króla.
— Szczęście, że jeden tylko — rzekł Schomberg.
Tymczasem Monsoreau mówił do księcia:
— Skazujesz mnie na wygnanie, jak się zdaje, Mości książę.
— Czyż obowiązkiem łowczego nie jest przygotowywać łowy?... — odpowiedział książę, śmiejąc się.
— Rozumiem — odpowiedział Monsoreau — i wiem, co to znaczy. Dzisiejszego wieczoru, upływa ósmy dzień zwłoki, której Wasza książęca mość żądałeś i dlatego, Mości książę, wolisz mnie wysłać do Compiègne, niż słowa dotrzymać. Ale niech Wasza książęca mość pamięta, że jeden wyraz...
Franciszek pochwycił hrabiego za rękę.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1221
Ta strona została przepisana.