— Milcz — rzekł — bo dotrzymam obietnicy, której się domagasz, ale z twoją szkodą.
— Wytłomacz się, Mości książę.
— Twój odjazd będzie wszystkim wiadomy; rozkaz jest urzędowy.
— Cóż z tego?
— Nie pojedziesz; ale musisz się ukryć około twojego domu, to gdy uczynisz, napotkasz człowieka, którego znać pragniesz. Więcej nie mam ci nic do powiedzenia.
— Ha! jeśli tak! — rzekł Monsoreau.
— Masz moje słowo.
— Więcej jak słowo, bo mam podpis księcia.
— Wiem o tem.
Książę oddalił się od pana de Monsoreau, aby się zbliżyć do brata; Aurilly dotknął ręki d’Epernona.
— Stało się — rzekł.
— Co się stało?
— Bussy bić się jutro nie będzie.
— Bussy nie będzie się bił?...
— Ręczę za to.
— Któż mu zabroni?..
— Co to kogo obchodzi!.. dosyć, że nie stanie do walki.
— Jeśli tak, mój czarnoksiężniku, masz u mnie tysiąc talarów.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1222
Ta strona została przepisana.