Jednak mówił do siebie, bo Monsoreau większe w nim jeszcze budził obawy:
— Bussy będzie mi towarzyszył i swoją odwagą, pomoże mojej sprawie. Jeżeli mię Bussy opuści, nic mu winien nie będę i opuszczę go nawzajem.
Skutkiem tych rozumowań, nie spuszczał z oczów Bussego.
Widział go, jak ze spokojną, twarzą, wchodził do kościoła, a nawet ustąpił pierwszeństwa Epernonowi i ukląkł w tyle za nim.
Książę dał znak Bussemu, aby się zbliżył do niego.
W tem położeniu jak stał, musiałby zupełnie głowę odwracać, stanąwszy zaś po jego lewej stronie, dosyć mu było odwracać oczy.
Msza zaczęła się od kwadransa, kiedy Remy wszedł do kościoła i ukląkł przy swoim panu.
Książę zadrżał na widok młodego lekarza, o którym wiedział, ze jest powiernikiem Bussego.
Po niejakiej chwili, po kilku wyrazach wymówionych cicho, Remy wśliznął bilet hrabiemu.
Książę zadrżał, drobniutkie pismo w dniało na adresie biletu.
— To od niej!... — pomyślał — donosi mu, że mąż wyjeżdża z Paryża.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1228
Ta strona została przepisana.