Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1245

Ta strona została przepisana.

nał. — Lud i szlachta widzieliby zasadzkę w tem połączeniu. Jak powiedziałem przed chwilą, przedewszystkiem strzedz nam się potrzeba tytułu uzurpatorów. Mamy tron odziedziczyć, takie jest nasze położenie. Pozostawiwszy wolnymi księcia Andegaweńskiego i królowę matkę, zyskamy przychylność wszystkich i nikt przeciw nam słowa nie powie. W przeciwnym razie, mielibyśmy przeciwko sobie Bussego i sto mieczy równie niebezpiecznych.
— Bah!... Bussy jutro się potyka z ulubieńcami króla.
— Tem lepiej; pobije ich i do nas się przyłączy — mówił książę Gwizyusz.
— Co do mnie, zrobię go dowódzcą wojsk we Włoszech, gdzie zapewne wojna wybuchnie. Jest to człowiek z wyższemi poglądami i bardzo go szanuję.
— A ja na dowód uwielbienia — rzekła księżna Montpensier — skoro owdowieję — zaraz pójdę za niego.
— Za niego! — zawołał Mayenne.
— Większe panie odemnie — odparła księżna — więcej dla niego czyniły, choć wówczas nie był dowódzcą wojska.
— Później o tem — rzekł Mayenne — a teraz do dzieła!