Ta strona została przepisana.
ani przeor, ani Gorenflot nic nie dokażą, ostatniego środka użyjemy.
— A ja Walezyusza ostrzygę!... — zawołała księżna, wracając znów do ulubionej myśl?
— Król wychodzi z podziemia — rzekł książę Gwizyusz — dalej, Mayenne, wołaj naszych, przywdziejmy kaptury.
Po nakryciu głów, trzydziestu do czterdziestu mnichów, wiedzionych przez trzech braciszków, skierowało się ku otworowi podziemia.