Po dziesięciu minutach, w czasie których Henryk namyślał się, zapukano do drzwi celi.
— Stało się — powiedział Gorenflot — przystaje...
Król posłyszał jakby szmer radości i zadziwienia na korytarzu.
— Przeczytajcie mu akt — rzekł głos, na który król zadrżał, tak dalece, że wyjrzał przez szpary drzwi.
Jakiś mnich podał Gorenflotowi zwinięty pargamin.
Gorenflot odczytał ten akt królowi, którego boleść była tak wielką, że twarz zakrył rękami.
— A jeżeli odmówię podpisu?... — zapytał łzy roniąc.
— Zgubisz się tem bardziej — odezwał się głos księcia Gwizyusza, stłumiony kapturem. Spojrzyj na świat jakby już umarły dla ciebie i nie chciej aby lud przelewał krew za człowieka, który był jego królem.
— Nikt mię do tego nie zmusi — rzekł Henryk.
— Przewidziałem to — pomruknął książę do siostry, stojącej z czołem pomarszczonem oczami złowróżbnie błyszczącemi. Idź mój
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1252
Ta strona została przepisana.