Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1270

Ta strona została przepisana.

tak śmiało napadają na dwóch, jak na jednego, powtóre, mam panu nie jednę radę udzielić.
— Pójdź, pójdź, mój Kemy, będziemy o niej rozmawiać; po rozkoszy widzenia ukochanej osoby, nie znam większej przyjemności jak mówić o niej.
— Nawet są ludzie — mówił Remy — którzy wolą mówić, jak widzieć.
— Ale — rzekł Bussy — czas zdaje mi się niepewny.
— Dlatego też jadę z panem. Dziękuję, rzekł Remy do masztalerza, który mu przyniósł rapir.
Później odwróciwszy się do hrabiego:
— Jestem panie, na twoje rozkazy.
Bussy wziął pod rękę młodego lekarza i obadwa skierowali się ku Bastylli.
Remy mówił hrabiemu, że wiele rad ma mu udzielić; i w rzeczy samej, w drodze lekarz rozpoczął liczne cytacye, mające na celu odwrócenie Bussego od odwiedzin Dyany.
Radził mu, żeby lepiej pozostał w łóżku, zważając, że człowiek nie ma sił, gdy się nie wyśpi.
— Z dowodzeń, przeszedł do przykładów i po-