Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1281

Ta strona została przepisana.

— Bez żartów, mój drogi; ulegając, dowodzi się miłości.
— Zatem rozkaz.
— Mój drogi, jesteś strudzony, wracaj już do siebie.
— Tak wcześnie?
— Chcę się pomodlić, a ty mię będziesz całował.
— Wszak ty jesteś aniołem.
— Alboż aniołowie nie modlą się?... — rzekła Dyana klękając.
I z głębi serca, wejrzeniem, które zdawało się przebijać sklepienie, błagała Pana zastępów.
— Panie, jeżeli chcesz, aby twoja sługa żyła szczęśliwa i nie umarła z rozpaczy, wspieraj tego, który stanął na mojej drodze i którego po tobie najwięcej kocham.
Gdy te wyrazy kończyła, Bussy schylił się, aby objąć jej szyję i wzniósł jej twarz do wysokości swojej, gdy nagle wypadła szyba z okna; następnie całe okno i trzech zbrojnych ukazało się na balkonie, czwarty zaś dostawał się na balustradę.
Ostatni był zamaskowany i w jednej ręce miał pistolet, a szpadę w drugiej.
Bussy w pierwszej chwili tak się zmieszał