Ta strona została przepisana.
że odepchnął Dyanę, która na jego szyi zawisła.
Zamaskowany dał znak i trzej jego towarzysze przystąpili.
Jeden z nich miał kuszę w ręku.
Bussy lewą ręką odsunął Dyanę, prawą zaś dobył szpady.
Następnie cofając się z wolna nie tracił z oczu przeciwników.
— Dalej, waleczni — rzekł głos grobowy wychodzący z pod maski aksamitnej; bo kochanek prawie nieżywy, strach go zabija.
— Mylisz się — odparł Bussy — nie lękam się.
Dyana chciała się zbliżyć do niego.
— Uspokój się — rzekł ze stałością Bussy.
Dyana zamiast go słuchać, powtórnie na jego szyi zawisła.
— Pani, ustąp, zginę przez ciebie — rzekł.
Dyana oddaliła cię odsłaniając go zupełnie.
Czuła, że jednym tylko sposobem może w pomoc przyjść kochankowi, słuchając go zupełnie,.