trząsając głową, surowo ale sprawiedliwie, wszystko to razem odpłacę. Tylko ponieważ jutro mam stanąć znajomym ci czterem panom, którzy mają pierwszeństwo przed tobą, proszę cię, abyś mię zwolnił od dzisiejszego spotkania, a przyjął moje stawienie się, kiedy będzie ci się podobało.
Monsoreau wzniósł ramiona.
— Przysięgam na Boga — mówił Bussy — że kiedy się załatwię z temi panami, będę na twoje rozkazy. Jeżeli zginę, oni się pomszczą za siebie i za ciebie zarazem. Jeżeli zaś mnie los posłuży, będziesz miał zadośćuczynienie.
Monsoreau odwrócił się do swoich ludzi.
— Dalej!... — zawołał.
— A! myliłem się — zawołał Bussy — to nie pojedynek, to morderstwo.
— Jak się komu podoba — odpowiedział Monsoreau.
— Obadwa myliliśmy się na sobie. Ale ostrożnie! książę Andegaweński...
— On mnie przysyła — odrzekł Monsoreau.
Bussego dreszcz przeszedł.
Dyana z jękiem wzniosła ręce do góry.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1285
Ta strona została przepisana.