— I to nie z twarzy, Najjaśniejszy panie.
— Kogóż takiego?
— Pana de Mayenne.
— Pana de Mayenne, któremu byłeś dłużnym...
— Jużeśmy nic sobie nie winni, Najjaśniejszy panie.
— Opowiedz mi to Chicocie.
— Później, mój synku, później — o czem innem mamy teraz myśleć.
— „Confiteor“, — powtórzył Gorenflot.
— A! masz pan jeńca — rzekł Crillon spuszczając szeroką rękę na Gorenflota.
Mnich zaniemiał.
Chicot spóźnił się z odpowiedzią pragnąc, aby wszystkie cierpienia strachu dały mu się uczuć.
Gorenflot o mało powtórnie nie zemdlał, widząc około siebie tyle gołych mieczy i tyle strasznego gniewu.
Nakoniec po niejakiej chwili, odezwał się głos Chicota, który zdawał się mnichowi zwiastunem sądu ostatecznego.
— Najjaśniejszy panie, spojrzyj na tego mnicha.
Jeden z obecnych zbliżył pochodnię do twa-
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1292
Ta strona została przepisana.