— Idź po niego, wsiadaj i przyjeżdżaj tu natychmiast.
— Tu, panie Chicot? Mnich oddalił się jak mógł najśpiesznej, dziwiąc się, że straż za nim nie idzie.
— Teraz, mój synu — rzekł Chicot — weź z twojego orszaku dwudziestu ludzi, resztę oddaj pod dowództwo Crillona.
— Gdzież ich mam posłać?..
— Do pałacu Andegaweńskiego, po twojego brata.
— Na co?..
— Aby drugi raz nie uciekł.
— Alboż mój brat?...
— Czy ci źle dzisiaj poradziłem?...
— O! najlepiej.
— A zatem czyń, co mówię.
Henryk wydał rozkaz, aby mu przyprowadzono księcia Andegaweńskiego do Luwru.
Crillon nie bardzo przywiązany do księcia, ruszył natychmiast.
— A ty? — rzekł Henryk.
— Ja poczekam na mnicha.
— Ale przyjdziesz do Luwru.
— Za godzinę.
— Zatem bywaj zdrów.
— Żegnam cię, mój synu.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1296
Ta strona została przepisana.