Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/130

Ta strona została przepisana.

— Przyjmuję zlecenie, bo może głos i dla mnie co powie.
— I cóź mam czynić?
— Połóż się, mój synu.
— Ale, jeżeli...
— Niema żadnego ale.
— Jednak...
— Czy myślisz, że głos umilknie dlatego, że będziesz stał? Wierzaj mi, Henryku, niecofnione są, wyroki Boskie.
— Masz słuszność — rzekł król — więc zostajesz?
— Wszak zgodziłem się na to.
— Kładę się zatem. A ty położysz się?
— Nie czuję potrzeby.
— Ja tylko wierzchnią zdejmę suknię.
— Jak ci się podoba.
— Ostrożność jest potrzebna...
— A ty?
— Ja pozostanę, gdzie jestem.
— I nie będziesz spał?
— O! za to ręczyć nie mogę; sen, równie jak strach nie zależy od naszej woli.
— Przynajmniej będziesz się starał...
— Bądź spokojny, w razie potrzeby głos mię przebudzi.