— Gdybyś królu widział Entragueta.
— Gdybyś zobaczył oczy Quelusa a czoło Maugirona! Tacy muszą zwyciężyć. Skoro tylko spojrzą, nieprzyjaciel już pokonany w połowie.
— Mój synku — rzekł Chicot wstrząsając głową, — są i czoła i oczy więcej nakazujące uszanowania; czy tylko na to liczysz?
— Nie, pójdź, coś ci pokażę.
— Gdzie? — W moim gabinecie.
— Czy to, co mi masz pokazać, daje ci pewność zwycięztwa?
— Tak.
— Pójdźmy więc.
— Zaczekaj.
Henryk zbliżył się do ulubieńców.
— Słuchaj, rzekł, dziś, czy tam jutro nie chcę ich zasmucać i rozczulać. Chcę się teraz z nimi pożegnać.
Chicot kiwnął głową.
— Pożegnaj się, mój synku — powiedział.
Ton głosu, jakim wymówił te wyrazy, tak był smutny, że króla dreszcze przeszły, a nawet i łzy w oczach stanęły.
— Zegnam was, moi przyjaciele — mówił — żegnam was.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1303
Ta strona została przepisana.