Chicot odwrócił się, bo i on miał czułe serce.
Lecz wkrótce, prawie pomimowoli, oczy jego skierowały się na ulubieńców.
Henryk schylił się ku nim i jednego po drugim w czoło całował.
Różana świeca oświecała tę scenę i nadawała posępną barwę draperyom i twarzom.
Chicot nie był zabobonny; ale gdy patrzył, jak król dotyka czoła Maugirona, Quelusa i Schomberga, zdawało mu się, że jakiś duch z tamtego świata żegna leżących już w grobie.
— To szczególniejsza — myślał Chicot — nigdy tego niedoświadczałem.
Zaledwie król skończył całować, aliści d’Epernon otworzył oczy, chcąc się przekonać, czy odszedł.
Król oddalił się wsparty na ramieniu Chicota.
D’Epernon wyskoczył z łóżka i zaczął wycierać krew z butów i sukni.
To zwróciło jego myśli ku scenie przy Bastylii.
— Nie było dosyć krwi dlatego człowieka, rzekł, tyle jej wylał sam jeden.
I położył się znowu.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1304
Ta strona została przepisana.