Crillon szedł za nim ze szpadą w ręku.
— Gdzieście go znaleźli?... — zapytał król Crillona, mówiąc takim tonem, jakby księcia nie było.
— Najjaśniejszy panie — odpowiedział Crillon — Jego książęca mość nie był u siebie; gdyśmy w imieniu Twojem zajęli jego pałac, powrócił i został przez nas bez oporu zatrzymany.
— To szczęście — rzekł król z pogardą.
A odwróciwszy się do księcia:
— Gdzie byłeś?... — zapytał.
— Gdziekolwiek byłem, Najjaśniejszy panie, bądź o tem przekonany, że o tobie myślałem.
— Nie wątpię — odpowiedział Henryk — twoje usprawiedliwienie dowodzi, że słusznie podobne miałem przekonanie.
Franciszek skłonił się spokojnie i z uszanowaniem.
— Gdzie byłeś?... — znowu zapytał król postępując ku bratu; gdzie byłeś, gdy miano pochwytać twoich wspólników?
— Moich wspólników?... — powtórzył Franciszek.
— Tak, twoich wspólników.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1307
Ta strona została przepisana.