Ta strona została przepisana.
Rozdział XIV.
RANEK WALKI.
Piękny dzień zaświtał; żaden mieszczanin nie wiedział o niczem, ale za to rojaliści i stronnicy Gwizyusza, czekali niecierpliwie wypadku i przedsiębrali stosowne środki, aby w czasie właściwym powinszować zwycięzcy.
Jak widzieliśmy w poprzedzającym rozdziale, król nie spał przez noc całą, modlił się, płakał, a ponieważ był doświadczonym w pojedynkach, wyszedł o trzeciej rano z Chicotem, aby przyjaciołom, ile było w jego mocy, usłużyć.
Poszedł zwiedzić pole walki.
Scena godną była uwagi; powtarzamy, bardzo godną.
Król ubrany w ciemną suknię, okryty szero-