Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1315

Ta strona została przepisana.

Twarz jego spokojna prawie uśmiechnięta, żadnego nie zdradzała uczucia.
— Dzień dobry, panowie — rzekł — jak widzę w dobrem znajduję was usposobieniu.
— Tak, Bogu dzięki, Najjaśniejszy panie — odpowiedział Quelus.
— Maugiron, czegoś tak smutny?
— Złe sny miałem, Najjaśniejszy panie, a że jestem nieco zabobonny, chcę winem hiszpańskiem wzmocnić odwagę.
— Mój przyjacielu — rzekł król, trzeba pamiętać co mówi Miron, a to wielki jest lekarz, że sny zależą od wczorajszych wrażeń i na jutrzejsze nie wpływają wypadki, chyba gdy nam wolę Boga przepowiadają.
— Mnie, Najjaśniejszy panie — mówił Epernon, zupełnie widzisz uleczonym; prawda, źle spałem tej nocy, ale rękę mam silną a oko pewne.
I szpadą w mur uderzył.
— Tak, — rzekł Chicot, śniła ci się, że krwią powalałeś obuwie; to sen wcale dobry i znaczy, że w potyczce Aleksandra z Cezarem, zwyciężysz.
— Moi przyjaciele — rzekł Henryk, wiecie, że idzie o honor waszego monarchy, albowiem jego sprawy bronicie. Nie myślcie jednak o mnie, co dzisiejszej nocy silnie na tronie zasiadłem i nic mnie wstrząsnąć nie zdoła.