— To szczególniejsza!... — zakończył Entraguet.
Wszyscy trzej zbliżyli się do domku, ale z jakiemś smutnem przeczuciem.
— Nie my sami się dziwimy — rzekł Livarot — patrzcie jak wieśniacy stają na wozach i patrzą.
I podstąpili pod balkon.
Ogrodnik tam stał i opatrywał ziemię.
— A! panie de Monsoreau!... — zawołał Entraguet — patrz na nas. Spiesz się, bo my wpierw przyjdziemy.
Czekali, lecz nadaremnie.
— Co tutaj robisz?... — rzekł Livarot do ogrodnika. Czy ty postawiłeś drabinkę?
— Boże uchowaj, panowie — odpowiedział.
— A na co stoi?... — zapytał Entraguet.
— Patrzcie panowie w górę.
Wszyscy trzej wznieśli głowy.
— To krew, a nawet zczerniała — rzekł wieśniak.
— Do drzwi się dobijano — mówił paź Entragueta.
Entraguet spojrzał na drzwi i na okno i w jednej chwili był już na balkonie.
Spojrzał po pokoju.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1324
Ta strona została przepisana.