Entraguet udał się do sąsiedniego pokoju.
Wszędzie była krew i krew go zaprowadziła do okna.
Schylił się i spojrzał w mały ogródek.
Kraty żelazne utrzymywały jeszcze martwe zwłoki Bussego.
Ten widok nie krzyk, ale ryk z piersi Entragueta wydarł.
Livarot przybiegł.
— Patrzaj — rzekł Entraguet — Bussy zginął.
— Bussy, zamordowany, wyrzucony przez okno. Pójdź, pójdź, Ribeirac!
Tymczasem Livarot wybiegł na dziedziniec i spotkał na schodach Ribeiraca, którego z sobą przyprowadził.
Małe drzwi wychodzące na dziedziniec służyły im za przejście.
— To on!... — wykrzyknął Livarot.
— Ucięto mu rękę — rzekł Ribeirac.
— Ma dwie kule w piersiach.
— Przeszyty sztyletem.
— Biedny Bussy!... — zawołał Entraguet — zemsta, zemsta?...
Odwracając się, Livarot dotknął drugiego trupa.
— Monsoreau!... — zawołał.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1326
Ta strona została przepisana.