Przybywszy na plac walki zastali nieprzyjaciół swoich, którzy na nich czekali; jedni siedzieli na kamieniach, drudzy oparci byli o baryerę.
Pospieszyli wstydząc się, że późno przybywają; ulubieńcy mieli z sobą czterech masztalerzy.
Cztery szpady leżące na ziemi, zdawały się oczekiwać i spoczywam jak oni.
Przecisnęli się przez tłum, który znacznie się powiększył.
— Panowie — rzekł Quelus podnosząc się i kłaniając z dumą — czekamy więc na was.
— Przebaczcie panowie — odpowiedział Entraguet — bylibyśmy przed wami przybyli, gdyby się jeden z naszych nie spóźnił.
— Zapewne pan de Bussy — odezwał się d’Epernon. Zdaje się, że go dzisiaj potrzeba wytargać za uszy.
— Czekaliśmy do tego czasu — rzekł Schomberg — to jeszcze poczekamy.
— Pan de Bussy nie przyjdzie — odpowiedział Entraguet.
Podziwienie malowało się na wszystkich twarzach.
Epernon był pomieszany.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1329
Ta strona została przepisana.