— Śmiało, śmiało, odważny lwie.
— Ciszej, panie — rzekł Entraguet — nie lżyj człowieka, który się będzie bił do ostatniego tchu.
— I który żyje jeszcze, krzyknął Livarot.
W tym czasie, gdy nikt się niespodziewał Livarot powstał nagle, przybiegł i sztylet swój utopił pomiędzy ramionami Maugirona.
— Jezus! Marya! zginąłem.
Livarot upadł omdlały, wysilenie resztę mu, sił odjęło.
— Panie Quelus — rzekł Entraguet, zniżając szpadę — jesteś walecznym, poddaj się, daruję ci życie.
— Ja się mam poddać!... wszak jeszcze stoję.
— Jesteś pokaleczony, a ja zdrów i cały.
— Niech żyje król!... — zawołał Quelus — jeszcze mam szpadę.
I rzucił się na Eentragueta, który spiesznie odparł natarcie.
— Nie, nie masz jej — rzekł Entraguet, ręką chwytając ostrze szpady przeciwnika.
Wykręcił rękę Quelusa, a ten szpadę wypuścił.
Entraguet tylko sobie palce u ręki skaleczył.
— Szpady! szpady! — wołał Quelus.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1339
Ta strona została przepisana.