Ta strona została przepisana.
dział Entraguet z uszanowaniem, szpadę mu podając.
Łza zabłysła w oczach ranionego.
— Może bylibyśmy przyjaciółmi — rzekł.
Entraguet podał mu rękę.
— Nie można być większym rycerzem — mówił Chicot — ale uciekaj panie Entraguet, bo godnym jesteś życia.
— A moi towarzysze? — zapytał młodzieniec.
— Ja o nich będę miał staranie.
Entraguet odział się płaszczem, który mu podał masztalerz, a zostawiwszy poległych i ranionych staraniom lokajów i paziów, oddalił się przez ulicę świętego Antoniego.