Ta strona została przepisana.
Rozdział XVII.
ZAKOŃCZENIE.
Król blady z niepokoju i drżący za najmniejszym szelestem, chodził po sali broni, obliczając jak człowiek doświadczony, czas, jakiego potrzebowano na walkę i korzyści, jakie mogli jego ulubieńcy osiągnąć.
— Teraz — mówił — przechodzą przez ulicę świętego Antoniego. Teraz stają na stanowiskach... teraz potykają się.
Biedny król cały drżący, zaczął się modlić.
W głębi serca miał jakieś smutne przeczucia i wyrazy tylko prześlizgiwały się po jego ustach.
Po kilku sekundach powstał.
— Byle tylko Quelus pamiętał pchnięcie, któregom go nauczył!... Schomberg i powinien