bo ich pełno było w domu, na dziedzińcu i na ulicy.
Gdyby nie było ciemno w pokoju króla, możnaby było widzieć jak książę zbladł.
— Bussy bronił się jak lew, lecz liczba przemogła i...
— I zginął — dodał król — a zginął słusznie, i mścić się nie myślę za uwodziciela.
— Jeszcze nie skończyłem, Najjaśniejszy panie — odparł Saint-Luc. Nieszczęśliwy broniąc się przez pół godziny w pokoju, ocalił się raniony; trzeba mu było dać pomoc i ja ją przynieść pragnąłem, ale mię związano i zatkano usta. Nieszczęście, że mi nie odjęto wzroku, jak już morzę odjęto.
Widziałem więc, Najjaśniejszy panie, jak się zawiesił u kraty żelaznej, słyszałem jak dwóch przyjaciół wzywał pomocy. I cóż Najjaśniejszy panie, to okropna mówić, jeden kazał dać ognia, a drugi wystrzelił.
Crillon ścisnął pięści i brwi zmarszczył.
— A znasz mordercę?... zapytał król pomimowoli wzruszony.
— Znam — odpowiedział Saint-Luc.
I zwróciwszy się ku księciu — rzekł z po gardą:
— Książę jest tym mordercą, książę tym przyjacielem.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1348
Ta strona została przepisana.