moim krewnym postąpił, uwodząc mu żonę. Żałuję tego z serca.
— Co tam gadasz? — pomruknął król. — Lepiej bądź cicho, bo tu nie o tem mowa.
— A! prawda — odrzekł Chicot.
— Wyznaję, że byłem niewdzięczny dla dawnych moich poddanych; ona obrali mię królem, a ja tajemnie ich opuściłem.
— „Mów!” — wołał głos.
— Co tam wznawiasz takie dzieciństwa! — zawołał król.
— Muszę dalej zwodzić ducha — odparł Chicot. — Nie przeszkadzaj mi królu.
— „Mów” — zawołał głos.
— Wyznaję — spowiadał się Chicot — że pozbawiłem tronu mego brata d’Alençona, że wypędziłem z Francyi mojego szwagra, króla Nawarry, wygubiwszy jego przyjaciół i moję siostrę królowę Małgorzatę, pozbawiwszy ją kochanków. Za to wszystko szczerze żałuję.
— A! łotr — mówił król ścisnąwszy zęby ze złości.
— Najjaśniejszy panie — rzekł Chicot — tu nic nie można ukrywać.
— „Nie idzie tu o politykę” — odezwał się głos.
— A! wiem o co chodzi — żałosnym tonem
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/135
Ta strona została przepisana.